Jak się zaczęła moja przygoda z tworzeniem kosmetyków

Kosmetyki naturalne
19 stycznia 2017
Artykuł o Lillamai w gazecie świdnickiej
13 listopada 2017

Swojego czasu wypróbowywałam różne kremy stojące na sklepowych półkach i ciężko mi było znaleźć coś odpowiedniego. Pewnego razu zakupiłam krem jednej z indyjskich firm, dość znanej już na polskim rynku i….dostałam uczulenia. Pomyślałam sobie: co oni tam wpakowali, że ja, która nie miałam nigdy w życiu alergii nagle dostałam uczulenia! Krem z powodu nazwy wydał mi się dość naturalny. Ale było to mylące spostrzeżenie. Uczulenia prawdopodobnie dostałam z powodu sztucznych substancji konserwujących i zapachowych zawartych w kremie. Po tym wydarzeniu zakupiłam pierwszy w życiu krem naturalny, organiczny, ekologiczny. Był dobry. Skóra czuła się po nim dobrze, bez objawów zaczerwienienia. I co mi najbardziej odpowiadało – był prosty i przejrzysty w składzie, bez niewiadomo ilu składników. Zaczęłam tłumaczyć składy różnych kosmetyków, tzw. INCI, które na etykiecie mają być obowiązkowo wymienione po łacinie. Zaczęłam czytać różne artykuły dotyczące szkodliwości parabenów, aluminium, sztucznych dodatków i stwierdziłam, że wiele tego, co stoi na sklepowych półkach w ogóle nie powinno istnieć. Trafiałam na artykuły o naturalnych olejach takich jak masło shea, olej arganowy, olejki eteryczne i zafascynowało mnie, że tak bogate w składniki, naturalne substancje pochodzące z natury wystarczają do pielęgnacji ciała, i przede wszystkim nie szkodzą. Pierwszy mój krem, który do dziś sprzedaję, był zrobiony z masła karite (shea), oleju z pestek moreli i olejków eterycznych: z drzewa różanego i cedru.

Byłam nim zachwycona. Czułam, że działa świetnie, skóra go potrzebuje. Czułam , jak skóra wchłania całe to naturalne dobro, które zawarte jest w kremie. Pachniał dość specyficznie ale fajnie (jestem fanką zapachów naturalnych i aromaterapii) . Przy okazji dowiedziałam się, że olejek z drzewa różanego i różany to zupełnie odmienne produkty, działające i pachnące w zupełnie różny sposób. Dowiedziałam się również, że im tańsze olejki, tym bardziej podrabiane np. olejek cedrowy za 10 zł to olejek z tuji, a olejek sandałowy za podobna cenę, to tak naprawdę olejek zwany balsam copaiba, o zupełnie innym działaniu i zapachu. Dowiedziałam się również, że wiele kremów składa się głównie z olejów mineralnych, które jak się okazuje są pochodną ropy naftowej. Oj , nie chciałabym ich używać, gdybym wiedziała wcześniej… Doczytałam się również o certyfikatach np. o sławnym Ecocercie, który jak się okazało certyfikuje kosmetyki naturalne i organiczne (to też nie to samo). Wyczytałam, że Ecocert nie gwarantuje mi kosmetyku w pełni składającego się z produktów ekologicznych, ponieważ wymogiem otrzymania tegoż certyfikatu jest to, że MINIMUM 10% wagi wszystkich składników musi pochodzić z upraw organicznych. Nie więcej. Ale przynajmniej składa się w 95% z substancji roślinnych, co mnie ucieszyło. W tym samym czasie znalazłam różne strony internetowe, które oferują produkty i przepisy do samodzielnego zrobienia kosmetyków i zaczęłam próbować. Okazało się to fascynującym zajęciem, które kocham. Zrobienie kremu czy dezodorantu jest pewnym rodzajem alchemii, zachodzi magiczna przemiana, zmienia się struktura i konsystencja produktów. Łączymy olej z wodą i wychodzi krem. Do tego mamy tak bogata gamę różnych dodatków biologicznie czynnych, że można stworzyć nieograniczoną wręcz liczbę produktów o różnym działaniu i zapachach. No i ta satysfakcja, że zrobiło się samemu i można używać, że jest to dobre i pełnowartościowe. Jak ktoś po tym, jak używał całe życie kremów ze sklepowych półek, z okresem trwałości dwa lata, za pierwszym razem wypróbuje krem świeży, bez konserwantów, zrobiony z produktów pełnowartościowych, nieprzetworzonych – poczuje od razu na skórze ogromną różnicę. Od tego momentu diametralnie zmienia się percepcja tego, co dobre dla skóry. Od tego momentu przestaje się chcieć używać produktów nienaturalnych. Ogólna powierzchnia skóry wynosi 1,5-2 m2. Wyobraźmy sobie, ile wchłaniamy różnych substancji w ciągu roku smarując całe ciało codziennie jakimś balsamem. Jak ważne jest, co wchłaniamy, bo to później gromadzi się w tkankach. Dlatego świadomość tego, czym pielęgnujemy swoje ciało jest niezmiernie ważna, szczególnie w dzisiejszym świecie przepełnionym chemią na każdym kroku. Zachęcam wszystkich do stosowania kosmetyków ekologicznych.

Autor: Dominika Szczeplik, właścicielka i producentka firmy i kosmetyków Lilla Mai. www.lillamai.com