Jak czytać skład kosmetyków? Na co zwracać uwagę, jakich składników unikać i dlaczego?

Dezodorant domowy – lepszy niż sklepowy
19 stycznia 2017
Kosmetyki naturalne
19 stycznia 2017

Według przepisów obowiązujących w UE skład kosmetyków tak zwany International Nomenclature of Cosmetic Ingredients w skrócie INCI (Międzynarodowe nazewnictwo składników kosmetyków) jest przedstawiany po łacinie. Warunkiem pierwszeństwa wpisu składników jest ich ilościowa objętość w kosmetyku. Ten składnik którego jest najwięcej występuje na początku składu. Im mniejsza zawartość składnika – tym dalej będzie on umieszczony w składzie kosmetyku. I tak zazwyczaj w kosmetykach woda jest na pierwszym miejscu. Oznacza to, że jest jej najwięcej. Niestety nie możemy dowiedzieć się ile, ponieważ nie ma obowiązku umieszczania na etykietach procentowej objętości składnika. Ułatwiłoby to konsumentom wybór kosmetyków dobrej jakości, ponieważ to zawartość procentowa składników decyduje o skuteczności kosmetyku. Wiadomo, im więcej wody w składzie tym mniej innych bardziej odżywczych składników. Może jej być 50%, a równie dobrze 90%. W kremach zazwyczaj występuje ona w objętości 0-70%. Im krem bogatszy w składniki odżywcze-tym mniej ma wody w składzie. Kremy nawilżające mają w składzie objętościowo 50-70% substancji płynnych. Może to być woda, hydrolaty, wyciągi.

W kosmetykach dobrej jakości wodę powinno zastępować się hydrolatami i wyciągami roślinnymi. Gwarantuje to większą skuteczność działania kosmetyku na skórę. Hydrolaty w składzie INCI będą miały w nazwie wodę, ale pisana obok nazwy roślinny w języku angielskim, czyli „Water”. I tak dla przykładu hydrolat melisy to w składzie INCI nazwa: „Melissa Officinalis Water”, hydrolat różany będzie występował pod nazwą ,,Rosa damascena Flower water”.

Można robić kosmetyki zupełnie bez użycia wody. Na przykład w dwufazowym płynie do demakijażu LillaMai https://lillamai.com/produkt/dwufazowy-plyn-do-demakijazu/ lub w kremie pod oczy LillaMai https://lillamai.com/produkt/krem-pod-oczy-z-kofeina/ w ogóle nie ma wody w składzie. Zastąpiona jest ona hydrolatami rumianku, melisy, róży bogatymi w składniki odżywcze. Dzięki temu skuteczniej działają.

Na ostatnim miejscu w składach kosmetyków wymieniane są substancje mogące powodować uczulenie u alergików. Na liście substancji uczulających, które trzeba wymieniać w składach kosmetyków znajduje się 26 alergenów. Wymienione są one w prawie każdym kosmetyku, zarówno w tych supermarketowych, jak i ekologicznych. Nie znaczy to, że są to substancje sztuczne. Występują one w przyrodzie, np. w olejkach eterycznych. I tak zalicza się do nich np. Citronellol występujący w olejku różanym, Limonene występujący w olejku cytrynowym , Geraniol czy Benzyl Benzoate wystepujacy np. w olejku ylangowym. Należy je wymieniać na etykietach, jeśli występują w składzie powyżej objętości 0,01% Więcej na ten temat znajdziecie tutaj: link

SLS, SLES – nieużywany w kosmetykach naturalnych i ekologicznych.

Zauważyłam, że w składzie tzw. supermarketowych kosmetyków, a szczególnie szamponów, żeli pod prysznic, mydeł w płynie, balsamów do kąpieli na pierwszym miejscu jest woda, a na drugim SLS (Sodium LAuryl Sulfate) lub SLES (Sodium Laureth Sulfate). SLS i SLES to są składniki , których nie używa się w kosmetykach naturalnych. Są one używane jako spieniacze. Dlatego nie dziwmy się, jeśli kosmetyk naturalny pieni się gorzej lub wcale. Tak ma być.

SLS może podrażniać skórę, powoduje przesuszenie skóry, zaburza wydzielanie łoju i potu. Ogólnie usuwa ,,dobrą” warstwę lipidową naskórka, która ochrania skórę. Nie jest polecany szczególnie do wrażliwej i atopowej skóry. Może wywoływać swędzenie, wypryski.

Badania na University Medical College of Georgia wykazały, że SLS po wniknięciu do organizmu kumuluje się w tkankach. Badanie pokazało również, że SLS dostając się do oczu małych dzieci może powodować ich uszkodzenie, a u osób dorosłych rozwój zaćmy! SLS jest również szkodliwy dla włosów. Wniosek jest jeden: zdrowiej jest używać kosmetyków bez SLS-ów.

Aluminium

Kiedy zobaczyłam skład zwykłego ogólnodostępnego dezodorantu Rexona- przeraziłam się. Nie mogłam doczytać się niczego, co naturalne. Dopiero na dziewiątym miejscu zobaczyła żel z aloesu, a na siedemnastym wodę. Na pierwszym miejscu znajduje się Butan, Isobutan, Propan- Gaz nie rozpuszczalny w wodzie. Występuje w ropie naftowej. Na czwartym miejscu Aluminum Chlorohydrate –zatyka pory w skórze, dzięki czemu hamuje naturalne zjawisko pocenia się. Kumuluje się w organizmie. Aluminium odkłada się w mózgu – jego złogi odkryto przy okazji wielu sekcji zwłok osób chorych na Alzheimer’a, i które zmarły na tę chorobę. Aluminium podrażnia również nasz układ immunologiczny oraz może uszkadzać układ rozrodczy. Na piątym miejscu w składzie: PPG-14 – substancja rakotwórcza. Dalej już nie musiałam czytać, żeby wyrobić sobie odpowiednią opinię.

Silikony

W innych dezodorantach w składzie na drugim miejscu występuje np. Cyclopentasiloxane. Zaliczany do silikonów. Silikony to dla naszego organizmu substancje obce, których nie potrafimy przetworzyć i wydalić. Stosowane są ze względów ekonomicznych – łatwość magazynowania, długi termin ważności i niskie koszty otrzymania. Silikony nie zawierają żadnych substancji odżywczych i regenerujących. Są stosowane często w szamponach i odzywkach i maja za zadania poprawiać wizualnie wygląd włosów. Może i poprawiają, ale na krótko. Występują pod różnymi nazwami, miedzy innymi: dimethicone copolyol, lauryl methicone copolyol, dimethicone, dimethiconol, cyclomethicone, cyclopentasiloxane, trimethylsilylamodimethicone, trimethylsiloxysilicates.

Oleje mineralne

Również często występują w kosmetykach nienaturalnych. Oleje mineralne – mieszaniny płynnych węglowodorów oczyszczonych z wazeliny. Powstają z przeróbki ropy naftowej. Stosuje się głównie jako oleje smarowe oraz w kosmetyce np. olej parafinowy. Parafiny stanowią „wypełniacz” zwiększający objętość kosmetyku, nie wchłaniają się do wnętrza skóry, powodują zatykanie porów blokując wymianę gazową i metaboliczną skóry. Występują najczęściej w składzie pod niewinną nazwą olej mineralny (mineral oil). Np. w kremie Nivea dla dzieci właśnie jest olej mineralny.Można by sobie pomyśleć że to oleje zawierające dużo minerałów. Ale oczywiście nazwa jest myląca. Występują również jako parafina, olej parafinowy, paraffinum oil, petrolatum, paraffinum liquidum, vaselinum flavum.

Dziwi mnie, że popularne firmy kosmetyczne do tego stopnia posunęły się w produkcji kosmetyków, że zastąpiły prawie wszystko co naturalne i wartościowe jakimiś substancjami nie mającymi wartości odżywczych, na dodatek bardziej lub mniej szkodzącymi skórze. Mam nadzieję że tak jak i weszły-tak samo wyjdą z obiegu w przeciągu najbliższych 10-20 lat.